Na wszelki wypadek

choć dziś dzień inaczej się zaczął.

Piąty dzień zmagań z kawowym uzależnieniem. Apeluje do wszystkich kawoszy by pamiętali o mnie biorąc czarnego łyka (najlepiej czarnego) naszego ulubionego płynu. Pamiętajcie – abyście Wy mogli pić kawę, ktoś jej pić nie może 😉
Ostatnimi czasy słowa się zupełnie nie chcą układać. Myśli jeszcze jako tako, chociaż czasem mogłyby robić to znacznie szybciej i sprawniej.

No cóż. Źle nie jest, jest dobrze – tylko kawy zaczyna mi brakować 😉

4 myśli w temacie “Na wszelki wypadek

  1. LOL!
    tyle ze Foldgers to za przeproszeniem horrible shitty piss of rats a nie kawa.

  2. Mnie bardziej o promyczki się rozchodziło, o czynność spożycia, nie o branding.

  3. To prawda. To Folgersa musial miec Raymond Chandler piszac , ze smakuje jak lura przepuszczona dodatkowo przez worki po cemencie.

Dodaj komentarz