płyną jeden za drugim. Powietrze przemiennie gorące i nieruchome lub wilgotne, i wcale nie chłodniejsze. Wczoraj przez kilka godzina grzmiało, myśl mi uciekła do b. Jugosławi przez moment. Prwadziwa, kilkugodzinan kanonada, oblężenie niedalekiego miasta. Później grzmoty przybliżyły się i brzmiały już jak grzmoty. Ścisk, a po chwili slychać pękające sklepienie, które tylko jakimś cudem jeszcze nie spadło na nas. Krople deszczu przypominają, że to tylko taki żart, rozgrywka słowna.Czytam, czytam, słowa i zdania pochłaniam, odkłada się to gdzieś wewnątrz, kisi i nawarstwia chyba, bo nic na zewnątrz nie ucieka. I plany jakieś robie, w końcu…
Reklamy
mocna,prawda?